„Grzeszny przedmiot pożądania”

„Z Galerii Sztuki XX i XXI Wieku w Muzeum Narodowym w Warszawie zniknęły w piątek dwie instalacje wideo autorstwa Natalii LL i Katarzyny Kozyry. Ich usunięcie nakazał nowy dyrektor prof. Jerzy Miziołek. Oczyszczenia wystawy ze „skandalizujących” prac domagało się Ministerstwo Kultury.” cyt: Gazeta Wyborcza 27.04.2019r.

Cenzura, inkwizycja, średniowiecze, XXI wiek – Polska !

 

 

„Metr66 Zbigniew Sejwa w ZG”

Zbigniew Sejwa w swojej twórczości od lat konfrontuje się ze śladami przeszłości, która z różnych powodów przyciąga go i fascynuje. Świadczą o tym między innymi tytuły jego prac takie jak „Ślady zwykłych ludzi”, „Relikwiarz”, „Okruchy pamięci”, „Wspomnienia z miasta L”. Można powiedzieć, że zagadnienia związane z różnorodnie pojmowaną pamięcią od lat są swoistą obsesją artysty i głównym powodem prowokującym go do uprawiania działalności w polu sztuki. Wydaje się, że to przypominanie, pokazywanie wizualnych świadectw różnych rodzajów przeszłości jest dla artysty próbą budowania i wzmacniania więzi społecznych i tożsamościowych, które w zamieszkiwanym przez niego regionie zawsze były przedmiotem propagandy i politycznej manipulacji. Wyrwanie pamięci z rąk politycznych aktywistów i oddanie jej z powrotem do jej nieregulowanego, naturalnego biegu jest warunkiem osiągnięcia namiastki normalności. Dzięki przywróceniu pamięci jej indywidualnego, często intymnego charakteru, sztuka spełnia jedno ze swoich społecznych posłannictw.
Wystawa prezentowana w Zielonej Górze kontynuuje wątki rozpoczęte przez Zbigniewa Sejwę na wystawie ‘Okruchy Pamięci”, w której przywołał przedmioty należące do niego i jego rodziny. Tym razem ekspozycja składa się z kilku elementów, jednym z nich jest kluczyk do łyżew, który powiększony został do rozmiarów jego właściciela czyli do 166 centymetrów oraz film wideo pod tytułem „Gra”. Mamy tutaj do czynienia z zamianą mieszącego się w dłoni drobiazgu w obiekt rzeźbiarski. Surrealistyczny efekt przesunięcia skali i ciężaru w stronę absurdalnego powiększenia sugeruje, że pamięć otwiera nas na świat, w którym wymiar symboliczny buduje najważniejsze relacje poznawcze.
Kluczyk symbolizuje beztroskie dzieciństwo sprzed zmian klimatycznych i transformacji ustrojowej. Przed laty każde zdrowe dziecko znajdowało się w posiadaniu takiego kluczyka, który umożliwiał regulację i dopasowanie łyżew do butów. To skojarzenie z beztroskim czasem ferii, kiedy spędzało się czas godzinami krążąc po lodowisku, na zamarzniętych jeziorach i stawach. Znaczenie tego klucza wykracza oczywiście daleko poza przywołane skojarzenia. Tkwi w nim bowiem pewna ambiwalencja, z jednej strony jest symbolem dzieciństwa, ale także wyrastania z niego bowiem służy do tego by regulować płozy łyżew do coraz bardziej powiększających się stóp. Film „Gra” jest wieloznacznym obrazem przedstawiającym negatyw podzielonej na pola powierzchni, która przypomina nieco tafle lodowiska. Na wystawie obecny jest także inny atrybut dzieciństwa, biały balonik. Symbol lekkości i oderwania, może być także pozostałością wielkiej imprezy sportowej lub politycznej, festynu zorganizowanej i ujętej w karby radości. Każdy z tych przywołanych na wystawie elementów stanowi fragment historii, którą widzowie posługując się swoim indywidualnym doświadczeniem powinni układać po swojemu w różnorodny sposób.
Marek Wasilewski

„Geografia symboliczna”

Morze”, „Rzeka”, „Góra” to tytuły zdjęć. Znalezione kształty symbolizują,  jedne z najpiękniejszych „dzieł” natury. Za abstrakcyjnymi symbolami, stoją niezliczone kilometry masywów górskich, niezliczone kilometry rzek, 40 mln km² mórz na planecie Ziemia. Zamykam oczy i próbuje to wszystko sobie wyobrazić.

„Cegielnia”

Dziś „cegielnia” to osiedle domków oraz zbiornik wodny, wokół którego wiodą ścieżki dla spacerowiczów. Teren posiadający swój urok. Mokry i gliniasty (glina = cegły) o tej porze roku, dlatego planując spacer, dobrze jest wyposażyć się w odpowiednie obuwie. Z pewnością wrócę tam latem 🙂

„Gdzieś w parku”

Idąc do „miasta” przechodzę przez park. Park z długimi alejami, wysokimi drzewami, pozostałościami zabudowy i elementami, funkcjonującego w tym miejscu, jeszcze po 1945 roku, cmentarza. Wyobrażam sobie jak piękne i klimatyczne, było to miejsce na mapie niemieckiego Grünbergu.

„To miasto”

Myślę, iż fotograficzne eksplorowanie miasta to ciekawe zajęcie. Działa na wyobraźnie i nakłania do przemyśleń. Miasto zaskakuje. Podlega ciągłym zmianom. W wielu miejscach powstaje „nowe” – nie zawsze ładne, często brzydsze i gorsze niż to „stare” – ale nowe, potwierdzające zachodzący cykl zmian. W wielu miejscach „stare” jest jeszcze starsze i jeszcze bardziej zaniedbane lub zniszczone, niż było kilka lat temu. Tam gdzie „stare” jest stare, brakuje działań porządkowych, nikt nie podejmuje wysiłku aby, coś z tym zrobić (bynajmniej nie widać efektów takich działań). Czy jest to także prawda o nas ? Wynikająca z naszej natury, krótkiej obecności na świecie. Pochwała dla „nowego” nawet byle jakiego i „pogarda” dla starego. Przecież świat nie kończy się wraz z naszym odejściem. Miejsca trwają, pozostają.

„Inscriptions”

Początek roku 2019, nowe odliczanie czasu, kontynuacja obecności na świecie. Co jest przed nami, co pozostało za nami ? Myślę, że to dobry moment, dlatego dziś zapraszam do zakładki WORK. Zamieściłem tam ciągle trwający projekt „Inscriptions”, który odwołuje się do tematyki pamięci, w kontekście historii „Ziem Odzyskanych”.

„Liniowy zapis życia”

Jak przedstawić historię życia w jednej linii ? Stworzyłem taką linię, będącą zapisem ciągłym. Zapisem symbolicznym, dotychczasowych wydarzeń i okresów w życiu. Każda fotografia posiada swoje znaczenie. Ostatnia fotografia, jest ostateczną – oczywiście na to przyjdzie jeszcze czas. Każda linia, która powstanie od tej pory, znajdzie się, przed tą ostateczną. A ostateczna wizja także może jeszcze ulec zmianie. Mówią, że w życiu wszystko jest zmienne, ale czy na pewno ?

„Lisia i okolice”

Koniec roku nastraja raczej sentymentalnie. Grudzień był bardzo spacerowy. Dzisiejsza wycieczka także była udana. Ulica Lisia przyciąga mnie jak magnes. Nie jestem z nią związany w żaden szczególny sposób. Nie było to moje miejsce zamieszkania. Nie miałem tam też rodziny, przyjaciół. To raczej sympatia do miejsca, które jest zaniedbanym „skansenem” w centrum miasta. Połączeniem wielkiej płyty z typową dla nas, zabudową niemiecką. Gdyby tylko służby miejskie posprzątały znajdujący się tam cały butelkowo-plastikowy bajzel …

„Kiedyś Święta kończyły się na Ochli”

Ochla – miejscowość w obecnych nowych granicach Zielonej Góry. Dzika Ochla – zbiornik wodny. Kiedy byłem dzieckiem, później już młodzieżą, a także w początkach dorosłości, jeździliśmy na Ochlę, spacerować po Świątecznym przejedzeniu. Był to stały punkt świątecznego planu. Bez względy na rodzaj święta. Wyjazd prawie zawsze w męskim gronie – pokoleniowej rodziny. Dziadkowie, ojcowie, wujkowie, synowie, bracia, kuzyni. My.

„Berlin – Zielona Góra”

Wszędzie dobrze, a w domu najlepiej. Wracając z Berlina zawsze myślę, o otwartości, energii, mocy tego miasta. O tym jak dobrze się tam czuję, szczególnie w towarzystwie najbliższych.
O tym jak można zatracić się w czasie, spacerując ulicami pełnymi ludzi. O tym jak miejsca wpływają na człowieka. O jakości i komforcie życia naszych zachodnich sąsiadów. Wracając przekraczam symboliczną granicę (już tylko taka została, albo jeszcze taka została) na Autostradzie Wolności – Freiheit Autobahn. Doceniam wolność podróżowania, którą otrzymaliśmy wraz ze wstąpieniem do UE. Wchodzę do mieszkania, oddycham z ulgą – już jestem w domu. Moja kanapa, mój ład, moje miejsce w polskim mentalnym piekle.

„Tradycja”

Tradycja systemowa. Remonty końcoworoczne. Wydawanie pieniędzy przez administrację. Powód ? Trzeba wydać, aby w następnym roku nie otrzymać mniej. „Kółko chomika” trwające od lat. Toczące się na koszt obywateli. Ale może będzie estetyczniej i skorzysta na tym ład przestrzenny 🙂